Kocham ten moment, gdy rano się przebudzam, a reszta domowników jeszcze śpi.
Wychodzę do salonu, wita mnie pies, który po chwili zapada w drzemkę, a ja jestem sama. Wokół cisza, przez okno początkowo nieśmiało wpadają promienie słoneczne, a potem coraz intensywniej goszczą się i tańczą wśród ścian , mebli, ukazują niedoskonałości zwyklej codzienności, okruchy życia. Delektuje się tym stanem do pewnego momentu. Aż pojawi się ona, mój cień, moja mała iskierka życia...